inne, Porady

Tajlandia od kuchni, czyli jak przeżyłam najpyszniejsze wakacje życia !

4 komentarze

Dziś mija dokładnie miesiąc odkąd wróciliśmy z Tajlandii i choć wspomnienia stają się coraz mniej wyraźne, bardzo tęsknię za tamtejszym słońcem, dżunglą, plażami, a najbardziej za „knajpami”. Domyślałam się, że jedzenie będzie pyszne i że z pewnością będzie mi go brakować po powrocie, jednak oparłam moje przepuszczenie na błędnych założeniach: myślałam, że kuchnnia tajska będzie dużo bardziej aromatyczna, że będą używać więcej trawy cytrynowej, liści limonki i imbiru (ale to pewnie też zależy od regionu). I zdecydowanie więcej kolendry, którą uwielbiam. Za to okazała się dużo bardziej przyziemna, prosta i w zasadzie smaczniejsza. Po dwóch tygodniach jedzenia 3 posiłków dziennie (z których większość stanowiło kilka dań) ciągle nie miałam dość! Nie będę ukrywać, że dania, na które liczyłam najbardziej, typu pad thai czy curry, zazwyczaj smakowały mi najmniej. Ale było tyle innych, które powodowały przyśpieszone bicie serca, że koniec końców wróciłabym tam dla samego jedzenia 😀

Zaczęliśmy w Bangkoku. Skromnie od pad thai’a i kurczaka z nerkowcami.

To drugie danie (i widoczne na zdjęciu) chyba ma więcej wspólnego z kuchnią chińską, niemniej było pyszne i idealnie wprowadziło mnie w moją tajską przygodę. Tego dnia jedliśmy chyba z 3 różne pad thai’e (bo szukałam tego idealnego) i mnóstwo zup. Jedną z nich widać poniżej, była z klopsami zrobionymi chyba z kauczuku ! 😀

A tutaj ja jedząca pad thai’a i smażone krewetki, czyli pełnia szczęścia! To było w jednej z nielicznych restauracji, w których jedliśmy (albo prędzej bud restauracyjnych, czyli trochę bardziej elegancko niż w przyczepie czy baraku na ulicy, gdzie jedliśmy normalnie).

Wieczorem udaliśmy się na market, gdzie było dużo pysznego jedzenia, fajny klimat i przede wszystkim mało turystów! Przy centrum handlowym MBK Center.

Na ulicy Kao San (czyli najbardziej turystycznej ulicy Bangkoku) też można dobrze zjeść! Poza tym jest super impreza do rana i mnóstwo ludzi z całego świata.

W Tajlandii je się bardzo dużo kurczaka, a chyba najwięcej smażonego! Jako wielka fanka nie mogłam przejść obok obojętnie!

Poniżej nietypowa zupa z jego udziałem. Też się nie domyśliłam, że płyn należy wlać do talerza i póki tego nie zrobiłam, wszyscy dookoła się ze mnie śmiali, widząc jak maczam w nim kurczaka 🙂

Z Bangkoku przejechaliśmy/przepłynęliśmy na Ko Tao, gdzie spędziliśmy dwa dni. Zdjęć jest dużo, ale jedzenia brak, więc przejdźmy prosto do Krabi, małej miejscowości na południu, w której poza wycieczkami do innych, ładniejszych miejsc i nocnym marketem, nie było żadnych atrakcji. Mi w zupełności wystarczył nocny market.

Typowa witryna straganu. Dużo zielonych warzyw, cukinii, kapusty, oczywiście makaronu i jajek!

I wszędzie stoiska, na których robili świeże soki, koktajle, a wszystko to z najpyszniejszych i najsłodszych owoców!

Tak się robi pad thai’a: suchy makaron jest dodawany do woka, w którym jest już usmażony kurczak/krewetki/warzywa, jajko i sosy. I niedługo, mając to na uwadze, stuninguje odrobinę mój przepis, który ciągle pozostaje moją ulubioną wersją pad thai’a. Sorry Tajlandia. Widać najbardziej lubię danie pad thai’o podobne 🙂

A tutaj słynna zupa Tom Yum z owocami morza, czyli bardzo aromatyczna, słodko kwaśna i pikantna. Jak łatwo się pewnie domyślić, owoce morza mają pierwsza klasa ????

Z Krabi na Ko Lanta, czyli na mniej turystyczną wyspę, gdzie mieszka dużo więcej lokalesów, więc poza atrakcjami standardowymi typu plaża, dżungla, były też autentyczne markety i knajpy. I był to dla mnie raj jedzeniowy.

Mój ulubiony zestaw śniadaniowy: smażony kurczak z sałatką z blanszowanych warzyw, a na deser mango sticky rice! Czyli ryż gotowany z mlekiem kokosowym podany z najpyszniejszym, najbardziej dojrzałym mango. Trochę podobny do tego, tylko mniej płynny i bardziej klejący. A i posypany prażonym ryżem ❤️️ I jak tu jeść tylko 1 danie?

A to był jeden z najpyszniejszych obiadów. Żeby nie było, porcja dla dwóch osób. Delikatny rosołek z wołowiną, makaronem, kolendrą i orzeszkami!

Grillowany kurczak.

Przy zachodzie słońca.

Oczywiście nie mogło zabraknąć pad thai’a (bo zamawialiśmy codziennie!). Ten wyjątkowo dobry, mniej papkowaty i bardziej aromatyczny. Tylko ciągle bez kolendry 🙁

Bywały też inne dania jak najróżniejsze zupy kokosowe, curry, smażone makarony i ryże. I nie zdarzyło się, żeby nam coś nie smakowało.

Mówiłam jakie dobre mają mango? I miękkie jak masło, choć zdjęcie tego chyba nie oddaje. Jadłam je łyżeczką przed śniadaniem!

Na koniec jeszcze noc w Bangkoku. Poniżej kwintesencja tego miasta: grillowane mięso i korki.

Taki szaszłyk to idealna przekąska i często kosztuje koło złotówki! Tylko uwaga, bo raz trafiłam na żołądki i musiałam wyrzucić 🙂

Z krajem wypada należycie się pożegnać, a najlepiej to zrobić pyszną ucztą 🙂

Pierwsze danie, kaczuszka w słodkawym sosie z cynamonem. Olaboga, jakie dobre!

Na drugie upatrzyłam rybę.

Która była całkiem pyszna, szczególnie z chrupiącą sałatką z blanszowanych warzyw i dużą ilością kolendry!!!

A poniżej niezbędnik tajski, jak u nas sól z pieprzem, tam są orzeszki, chili na rożne sposoby i sos rybny.

To by było na tyle, dzięki za uwagę, mam nadzieję, że jesteście teraz super głodni! Na koniec chciałam życzyć, żeby wszystkie Wasze podróże były tak smakowite, bo co to za podróż bez pysznego jedzenia?:)

PS. Jeśli zastanawiacie się jak wygląda kwestia jedzenia wegetariańskiego czy wegańskiego, tutaj znalazłam fajny artykuł.

 

[wpspw_recent_post grid="3" show_author="false" read_more_text="Czytaj dalej" limit="3"]
Uwielbiam oglądać zdjęcia moich przepisów w Waszym wykonaniu, więc wysyłajcie mi je na [email protected], facebook'a. Część tych zdjęć można zobaczyć tutaj.

4 komentarze

  1. rabarbarowo

    Wspaniała podróż! Marzy mi się od pewnego czasu taka egzotyka. Widzę, że w większości w Tajlandii można natknąć się na dania mięsne. Czy jest też dużo wegetariańskich propozycji?

    • Ania | zielonysrodek.pl

      faktycznie dużo mięsa, ale jedzą też dużo jajek, ryże smażone, pad thai’e bez mięsne można zamawiać, wydaje mi się, że zawsze była też opcja tofu. tylko wszędzie ten sos rybny… myślę, że w większych miejscowościach jest łatwiej, a w mniejszych jest trochę problem się dogadać:)

    • Ania | zielonysrodek.pl

      na końcu dodałam link do ciekawego artykułu na temat jedzenia wegańskiego! dzięki Gosia 🙂

      • O super! Dzięki, z chęcią poczytam 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś trafi mi się okazja do odwiedzenia tego wspaniałego kraju 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

[wpspw_recent_post grid=”3″ show_author=”false” read_more_text=”Czytaj dalej” limit=”3″]