Pisałam już jak bardzo lubię grudzień? Nie? Pieczenie ciastek, lepienie pierogów, dekorowanie choinki i wcinanie rozgrzewających dań sprawia mi wiele radości. Szczególnie gdy pada śnieg. W Nicei raczej biało nie będzie, choć nigdy nie wiadomo, bo w 1985 roku, podczas zimy stulecia, na promenadzie ludzie jeździli na nartach. Tymczasem pozostaje mi zjeść gulasz z dynią, guinnessem i przyprawą piernikową.
Ale i tak największą frajdę sprawiłby mi widok ośnieżonych palm! Nie ma co.
Wracając do przepisu…
Gulasz z dynią i guinnessem już sam w sobie jest pyszny, ale to dzięki przyprawie piernikowej nabiera nowego wymiaru: świąteczno-orientalno-rozgrzewającego, który bardzo przypadł mi do gustu, szczególnie w połączeniu z kremowym puree z ziemniaków.
I żeby nie było: przyprawy jest dość mało, więc gulasz nie będzie smakował jak piernik. Będzie za to wyczuwalny delikatny aromat cynamonu, goździków i imbiru.
- 600 g wołowiny (np. pręgi)
- 3 średnie cebule (np. czerwone)
- 2 ząbki czosnku
- kawałek dyni (ok. 350 g)
- 250 ml guinnessa
- 250 ml delikatnego bulionu
- sól, pieprz do smaku
- ⅓ łyżeczki przyprawy piernikowej (najlepiej bez cukru)
- duża szczypta pieprzu cayenne
- Mięso opłukać, wysuszyć i pokroić w niedużą kostkę (ok. 1,5 cm). Pozostawić w temperaturze pokojowej na 15 minut.
- Rozgrzać patelnię. Cebulę zeszklić na maśle. Dodać posiekany czosnek i smażyć, aż cebula będzie lekko skarmelizowana. Przełożyć do garnka o grubym dnie.
- Zwiększyć temperaturę, dodać trochę tłuszczu i przyrumienić mięso. Najlepiej w 3 turach, żeby nie było zbyt tłoczno. Przełożyć do garnka.
- Zalać guinnessem i bulionem, posolić, opcjonalnie dodać więcej płynu, żeby mięso było w całości przykryte. Doprowadzić prawie do wrzenia, zmniejszyć ogień do minimalnego i gotować 2-3 godziny, aż mięso będzie prawie miękkie.
- Dodać obraną i pokrojoną w kostkę dynię, przyprawę piernikową oraz pieprz cayenne i gotować, aż dynia będzie miękka. Opcjonalnie gulasz można zagęścić mąką.
- Dosolić i dopieprzyć do smaku.
- Podawać z puree z ziemniaków, kopytkami, kluskami śląskimi. Wg uznania.
Zrobione 😉 jedyna roznica to dluzsze gotowanie. Lacznie 6-7 godz 😉 wyszlo super!!
cieszę się, że smakowało ! 😀
wyszło pysznie, coś w kierunku Carbonade de Flammande , cóż dobra wołowina gotuje się….1,5 h ….
dzięki Anna! cieszę się, że smakowało 🙂
Oj to by musiał być fajny widok zobaczyć tyle śniegu w Nicei 🙂 A danie prezentuje się pysznie! Super przepis 🙂